wtorek, 22 listopada 2016

O wdzięczności


Znacie to uczucie ulgi gdy odbieracie wyniki badań i okazuje się, że wszystko jest w porządku?
Albo kiedy po kilku dniach wysokiej gorączki Wasze chore dziecko budzi się jakieś takie radosne i okazuje się, że temperatura wkońcu spadła do 37?
Szef zatwierdził  projekt, pomimo mnóstwa uwag. Kredyt nareszcie udało się spłacić.
I nagle przenoszenie gór to fraszka.

Lekkość w sercu, uśmiech na twarzy, chęć podzielenia się tą wewnętrzną radością teraz, natychmiast z innymi. Wszechogarniające uczcie, że jest dobrze. I wielka wdzięczność.

A gdyby tak nauczyć się czuć wdzięczność codziennie, nawet kiedy wydawałoby się nic wspaniałego się nie wydarza? Wdzięczność za zwykłość minionego dnia, za trwającą właśnie chwilę, nawet jeśli wcale nie jest idealnie. Bo właśnie wydarza się coś, czego do końca nie rozumiemy i nie jesteśmy w stanie przewidzieć zakończenia. To trudna sztuka.

Wiem, bo próbuję od jakiegoś czasu. Warto, bo wzrasta poczucie szczęścia i ufność, że wszystko co nas spotyka ma swój cel i nawet jeśli się na to nie zapowiada, jest dla nas dobre z jakiegoś powodu.

'Kiedy wszystko się zmieni, osiągnę spokój.' 

Mam wrażenie, że wszyscy właśnie czekamy aż nasze życie wreszcie zmieni się na lepsze i wtedy dopiero będziemy mogli czuć się szczęśliwymi. I odkładamy to szczęście na kiedyś, na później. Jak już będziemy mieć namacalne dowody na udane życie - wygrana w totka, awans w pracy, nowy samochód, miłość życia... A póki co... trzeba się jakoś przemęczyć.

Nie chcę odkładać mojego szczęścia i wewnętrznego spokoju na bliżej nieokreślone później. Nie chcę się dołować i wyliczać co jest nie tak i co powinno się zmienić, żebym mogła poczuć się lepiej. Chcę być zadowolona z mojego życia tu i teraz. 

Codziennie przed snem dziękuję za 3 rzeczy. Wciągnełam w tą zabawę dzieci - przed czytaniem bajki na dobranoc, każdy mówi o 3 fajnych rzeczach, które mu się przytrafily w ciągu dnia. Idzie nam coraz lepiej - ćwiczenie czyni mistrza. 
Kiedy dzień był ciężki bywa trudno, ale warto się wtedy zmusić. Konswekwencja to podstawa.

'Kiedy osiagnę spokój, wszystko się zmieni'.

2 komentarze:

  1. zgadzam sie w 100% trenowanie wdzięczności to trenowanie "mięśnia" szczęścia ;) i świetny pomysł zeby robić taką praktykę z dziećmi :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wizytę i pozostawienie po sobie śladu. Zapraszam ponownie :)