środa, 16 marca 2016

Moje wiosenne zakupy z listą


Wygląda na to, że potrzebuję kilku rzeczy. To pierwszy raz od kilku dobrych miesięcy. Może to śmiesznie zabrzmi, ale to naprawdę wspaniałe uczucie, czegoś naprawdę potrzebować - w dzisiejszych czasach przesytu, pośpiechu i nadmiaru. Zrobiłam listę, określiłam w szczegółach czego oczekuję po każdej z rzeczy, jakie środki mam do dyspozycji i zaczełam szukać.

Bluza
Bawełniana, o prostym kroju, niezapinana. Taka na wiosenne spacery, z grubszego materiału lub lekko ocieplana. Bardzo szybko znalazłam taką na zalando, marki Esprit.

Spodnie dresowe
To niełatwe znaleźć dobrej jakości spodnie dresowe, w których można wyjść z dziećmi na plac zabaw nie tylko do pierwszego prania, kolana nie będą się ciągle wypychały i nie będzie się w nich wyglądało o 10 kg więcej. Ale chyba mi się udało - też na zalando i też Esprit. Leżą świetnie, zobaczymy jak się spiszą. Są a wiskozy z niewielką domieszką elastanu. Wszystkie bawełniane, które kupowałam do tej pory nadają się wyłącznie do włożenia podczas sprzątania w domu.


Tenisówki
Szukałam czegoś ze środkowej półki, bo te za 300 PLN są dla mnie za drogie, a w takich z bazarku za 20 PLN zawsze już po około tygodniu miałam pękniętą podeszwę, choćby nie wiem jak solidnie na pierwszy rzut oka wyglądały.
Te wybrane przeze mnie to Tom Tailor w kolorze czarnym. Lekkie, ładne i bardzo wygodne.

Torebka
Moja obecna skórzana torebka, posłuży mi jeszcze jakiś czas, ale widać już po niej, że nieco przeszła, a poza tym, pod względem pojemności, kształtu oraz wagi, już się nie sprawdza. Postanowiłam poszukać czego uniwersalnego, więc najlepiej w kolorze czarnym, solidnego, na lata, więc najlepiej jakiś handmade. Wielkość średnia, najlepiej prostokątna, żeby łatwo było wszystko znaleść i koniecznie z opcją listonoszki czyli długi paskiem.
Moje typy: Przywara Strzałka, Dziki Józef i Goshico.

Wszystkie są piękne, ale zdecydowałam się na Goshico. Najbardziej mi odpowiada pod każdym względem. I jest super lekka.

Kosmetyki
Wygląda na to, że po ostatnich porządkach w łazience i okryciu zapomnianych zapasów, jeszcze dłuuugo nic nie będę potrzebowała. Oprócz 3 rzeczy: mydła rozmarynowego od Ministerstwa Dobrego Mydła, fajnego musu do ciała (kończy mi się właśnie olej kokosowy i chętnie zmienię ten zapach na jakiś czas) i cieni do powiek w jasnym, wiosennym kolorze (mam tylko szare).

Waham się pomiędzy trzema obłędnie pachnącymi smarowidłami: musu szafranowego od MDM, kwiatowego masła do ciała od Organique oraz kremu cytrynowego od Starej Mydlarni.

Cienie będą od Annabelle Minerals - dużo dobrych rzeczy czytałam o tej marce i chcę spróbować.

Biżuteria
Pozbyłam się ostatnio kilku okazałych pudełek mojej sztucznej biżuterii. Zbiory te pochodziły z czasów, kiedy trochę chyba przypominałam choinkę, ale dobrze się tak czułam i nosiłam te wszystkie rzeczy z przyjemnością. Teraz przeważająca większość jest dla mnie nie do założenia. Zostawiłam sobie tylko kilka kompletów małych, srebrnych kolczyków, dwa pierścionki i bransoletki z kamieni.

Jakiś czas temu natomiast wpadła mi w oko kolekcja 'Zodiak' marki Yes, długo biłam się z myślami, bo przecież miałam nic nie kupować, ale ta niezwykle subtelna biżuteria wyjątkowo podoba mi się już od kilku miesięcy i jest taka 'moja', że postanowiłam się na nią zdecydować.


A jak tam Wasze listy zakupów? Potrzebujecie czegoś na wiosnę?





* zdjęcia, z wyjątkiem pierwszego pochodzą ze stron internetowych wymienionych firm

2 komentarze:

  1. U mnie lista zakupów dopiero się tworzy. Na pewno muszę poszukać botków i czółenek. Z ubrań - cygaretki i koszula, może jakaś spódnica i ze 2 ładne bluzki. Bardziej chciałabym się skupić na wyrzucaniu niż kupowaniu, bo po zimowym eksperymencie z capsule wardrobe uznałam, że na wiosnę i lato też wolałabym mniejszą objętościowo a bardziej użyteczną szafę. Dużo kosmetyków muszę kupić - drogeryjne mam na wykończeniu, a chcę przerzucić się na naturalne.

    OdpowiedzUsuń
  2. Myślę, że jeśli się wie, że czegoś konkretnie potrzebujemy, to już jest dużo. W mojej niechlubnej przeszłości kupowałam większość rzeczy na zasadzie 'bluzek nigdy za duzo', 'przecież jest wyprzedaż', 'może się przyda'. W ten sposób kiedy czegoś naprawdę potrzebowałam, orientowałam się za późno, żeby znaleźć coś sensownego i zazwyczaj nie było mnie stac na coś porządnego i w ten sposób nigdy do końca nie byłam zadowolona z mojego wyglądu, ani zawartości szafy, choć pełnej po brzegi. Na pewno wiesz o czym mówię :)

    Odnośnie kosmetyków naturalnych - moja przygoda z eliminacją chemii zaczeła się kiedy byłam w ciąży, więc to już kilka ładnych lat i nie wróciłabym za nic do tradycyjnych. Obecnie jestem na etapie redukcji ich ilości i poszukiwania takich wielofunkcyjnych (moje odkrycie to mydło Aleppo, niebawem napiszę więcej na ten temat)- nie ma nic wspanialszego niż przestronne szafki i puste półki w łazience ;)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wizytę i pozostawienie po sobie śladu. Zapraszam ponownie :)