czwartek, 31 marca 2016

Mój marzec - podsumowanie wiosennego wyzwania Simplife


To był intensywny miesiąc - porządki, walka z choróbskami, przygotowania do Świąt i próby wyrwania w tym wszystkim choć chwilki dla siebie... Ale od początku.

'Odgracam się' już od pewnego czasu, więc trochę się zdziwiłam, że jednak wciąż mam sporo zbędnych rzeczy. Ale to chyba dlatego, że przy okazji wyzwania, postanowiłam zajrzeć do tych zakamarków mojego mieszkania, łazienki i duszy, których zazwyczaj unikam. 

Podeszłam w dosyć indywidualny sposób do tematu, ponieważ jak zrozumiałam Natalia dała uczestnikom wolną rękę w kwestii szczegółów: co, gdzie i kiedy. Ja nie zaczynałam całkowicie od zera, bo pierwsze doświadczenia z porządkowaniem przestrzeni mam już za sobą, dlatego też skupiłam się na najbardziej zaniedbanych obszarach mojego życia w strefach materialnej, ciała i ducha. 

Strefa materialna
Pozbyłam się czterech pudełek sztucznej biżuterii. Nie noszone od wielu lat, pamiętające jeszcze lata studenckie i tuż po, starannie zapakowane do pudełek i upchnięte w rogu szafy. Leżały tam cicho, dając o sobie znać od czasu do czasu bezgłośnym wyrzutem sumienia. 
Nie mogłam się jakoś za nie zabrać, o ile rozprawa z ciuchami 2x w roku idzie mi już sprawnie i bez zbędnych sentymentów to ta biżuteria... Ale udało się. Trzy godzinki przeglądania, wspominania i w zasadzie wszystko poszło do oddania. 
Założenie było takie, żeby cała moja biżuteria pomieściła się bez trudu w 2 niewielkich pudełkach. 


W mniejszym trzymam kilka pierścionków, bransoletek, łancuszków, kolczyki i zegarek. W większym korale, broszki, bursztynowe naszyjniki - czyli tzw. 'gabaryty' które potrzebują nieco przestrzeni. Nie noszę ich na codzień, ale na wszelkie wyjścia i tzw. okazje są jak znalazł. 
Temat w zasadzie zamknięty, nie planuję powiększania kolekcji, jeśli już to będę ją zmniejszać.

Kolejny przystanek to książki. Podeszłam do tematu zdroworozsądkowo - wszystkie nieprzeczytane lub przeczytane wieki temu, z kategorii 'bez szału' od razu out. Jedno z pudeł na pierwszym zdjęciu skrywa kilkanaście sztuk. Wystawiłam je do sprzedaży, jeśli przez miesiąc pozostaną niesprzedane, gdzies je poprostu oddam.

Gazety. Zebrałam się i przez dwa wieczory cierpliwie przejrzałam całe archiwum z ostanich 8 miesięcy (!), powycinałam wszelkie interesując mnie zdjęcia, artykuły i przepisy. Resztę wyrzuciłam.

Kwestię kuchni zdecydowałam się załatwić wczesną jesienią, kiedy to w poszukiwaniu konkretnej przyprawy, musiałam wyciagać zawartość całej szafki... Chciałam się tu tylko przy okazji podzielić moim doświadczeniem w temacie - nie ma to jak wiszące półeczki na przyprawy - natychmiastowa oszczędność miejsca i czasu!

Moja/nasza łazienka. Niewielka, czeka ją mały remont. W międzyczasie jest intensywnie użytkowana przez 4 osoby w tym 2 dzieci. Żeby nie sprawiała wrażenia, że pęka w szwach, jakiś czas temu wymieniliśmy lustro nad zlewem na szafkę z lustrem, wszystkie kosmetyki nawannowe powędrowały do koszyczków, a ja nie ustaję w wysiłkach, żeby zminimalizować ilość butelek, słoiczków i pojemniczków wszelkiej maści. 
Moje odkrycie w tym temacie to mydło z Aleppo. 100% naturalne, wykonywane ręcznie. Produkt dwuskładnikowy, świetny dla dzieci i osób, które borykają się z różnymi problemami skórnymi. Jest to kosmetyk dla całej rodziny, do mycia rąk, pod prysznic, do mycia włosów, do mycia twarzy, jest bardzo delikatne. Zabrane w podróż skutecznie odchudza kosmetyczkę - patent sprawdzony, polecam!


Strefa ciała
Bardzo ważny jest dobry początek dnia. Zwłaszcza dla mnie, bo spędzam go zazwyczaj dość pracowicie - robię śniadanie i gotuję obiad, przygotowuję dzieci do przedszkola, siebie do pracy. Nie musze pisać, co się dzieje, jesli zaśpię! 
Na nieśpieszne śniadanie mogę sobie pozwolić tylko w weekend i zapewniam, że to prawdziwy luksus. Co wtedy jem? Uwielbiam śniadania na ciepło, robimy sobie często rodzinną jajecznicę ze szczypiorkiem i czosnkiem niedźwiedzim, albo zupę, coś co nasyci i rozgrzeje, zwłaszcza o tej porze roku. Takie śniadanie trwa dłuuuugo, smakujemy, rozmawiamy, śmiejemy się... Fantastyczny początek dnia.

Bardzo sobie cenię moje chwile tylko dla siebie. Postanowiłam dbać o to, żeby chociaż raz w tygodniu zaserwować sobie ciepłą kąpiel, która oprócz relaksu wzmocni także ciało i system odpornościowy. Nie korzystam z żadnych, konwencjonalnych kąpielowych 'spieniaczy', od ponad roku używam tylko soli epsom, czasami dodaję też sody oczyszczonej oraz zawsze wkraplam 10-15 kropli naturalnych olejków eterycznych - w zależności od nastroju lub aktualnych potrzeb: np. eukaliptusowy, lawendowy, cynamonowy, świerkowy. Ja swoje kupuję w sklepie zielarskim, można je też bez problemu dostać w rozmaitych mydlarniach lub poprostu zamówić przez internet. Tylko koniecznie trzeba się upewnić, że są to naturalne olejki.


Po takiej kąpieli już się niczym nie smaruję, skóra dostała co trzeba. 
Na codzień natomiast używam oleju kokosowego, chyba nic lepszego dla mnie nie istnieje, choć raz na jakiś czas pozwalam sobie na skok w bok ;)


Strefa duchowa
Bardzo spodobały mi się wszystkie propozycje Natalii i każda z nich zasługuje na niespieszne wykonanie. Mi niestety jakoś marca na to nie starczyło, ale za to poczyniłam pewne plany. 

Coś nowego. To ja ustalam codzienne menu, od małego uświadamiam moje dzieci dlaczego trzeba jeść zdrowo, że kapitam Kruszyna uwielbia gotowane buraczki, że zupa jest lepsza niż kanapki. A co by się stało, gdyby to one jednego dnia mogły ustalić menu? Co by to było? Koniecznie musimy ustanowić taki dzień.

Dzień offline. Sobota. Zero telefonu, zero komputera, zero telewizji. Udało mi się mieć jeden taki dzień, od początku do końca. Efekt? Dłuuugi dzień, zachwycone dzieci i dużo czasu. Polecam!

Zatrzymanie się. Wspaniale można się zatrzymać z płytą dołączoną do książki o żabce ;) Więcej TU. Żałuję, ze nie praktykuję regularnie. 

Mój wymarzony dzień. Dzień w Spa? Wypad nad morze? Hmmmm, chyba jednak nie. Oto jak go widzę: Wstaję bez trudu o 5:30 rano. Ćwiczę swoją poranną jogę. Prysznic, maseczka na twarz. Potem parzę herbatę, robię śniadanie, w tle jakaś ciepła, etniczna muzyka. Budzi się moja rodzinka, jemy wspólnie. Na dworze ciepło, wiosna, słońce. Śpiewają ptaki. Idziemy na spacer do parku, jemy coś pysznego poza domem. Nigdzie mi się nie spieszy, nie mam żadnych oczekiwań, poprostu cieszę się zwyczajnością, tym, że mam czas i nic nie muszę... Aż sama sie zdziwiłam.

Lista moich marzeń i celów. To zdecydowanie wymaga dłuższego przemyślenia.

Wdzięczność. Codziennie wieczorem, przed snem opowiadamy sobie o 3 fajnych rzeczach, które nam się przytrafiły. To wspaniałe zakończenie dnia, które pozwala dostrzec ile wokół nas dobra. 

Choćby nie wiem jak ciężki wydawał się być miniony dzień, zawsze pod koniec okazuje się, że zawsze jest za co dziękować...








poniedziałek, 28 marca 2016

Cieszmy się sobą, na nowy początek


Minimum czasu spędzonego w kuchni.
Maksium z dziećmi, na tym co dla nich ważne. Na rozmowach, wspólnej zabawie i spacerach.
Cieszeniu się piękną pogodą, słońcem i przyrodą. Radosnym śpiewem ptaków. Powietrzem pachnącym wiosną.

Radość z  bycia razem, z chwili obecnej - w tym jest sens.

Szukajmy pozytywnych emocji, tego co dobre w naszym życiu. Odpuszczajmy. Nie pozwalajmy złym myślom wkraść się do naszej głowy i codzienności.

To czas nadziei i dobrej energii. Odkryjmy ją w sobie i w innych. Na nowo.

czwartek, 24 marca 2016

Dorosła sztuka oczami dzieci czyli zabierz dziecko do muzeum - 3/12


Sobota. Mój dzień wolny od gotowania, w planie zakupy a potem cały dzień poza domem. Niestety pogoda nie zachęcała do spędzania czasu na zewnątrz - zimno, wietrznie, mżawka, brrrrr. Przetestowaliśmy nową, rodzinną restaurację i... spontanicznie postanowiliśmy iść do muzeum.

Byłam bardzo ciekawa jakim doświadczeniem będzie taka wizyta dla moich przedszkolaków. Czy nie będzie im tam nudno i nie będziemy zmuszeni szybko wyjść.
Na rozgrzewkę zaliczyliśmy wystawę dla dzieci w Muzeum Narodowym pt. 'W muzeum wszystko wolno. Wystawa przygotowana przez dzieci', o której już wcześniej czytałam i miałam w planach zobaczyć. Okazało się niestety, że tytuł jest bardzo mylący, bo na tej wystawie obowiązują standardowe zasady i wcale dzieciom więcej nie wolno. Od razu zostaliśmy pouczeni, że eksponatów absolutnie dotykać nie wolno, na szczęście nikogo to nie znięchęciło, a dziewczyny były zaciekawione, prosiły o czytanie opisów i było mnóstwo niesamowitych pytań na które oczywiście nie zawsze znaliśmy odpowiedź. Uważam, że warto się wybrać, zwłaszcza jeśli ktoś ma niedaleko. Więcej informacji na temat tej konkretnej wystawy można znaleźć TUTAJ.

Z mojego subiektywnego punktu widzenia, najlepsze jednak było potem, kiedy poszliśmy razem pooglądać obrazy. Dziewczyny szły przodem, my za nimi.

'Jej co za okropieństwo, to chyba jakaś wojna. Nie oglądajmy tego.'

'O jaka stara pani. Ma dziwne oczy, smutna jest chyba, albo zmęczona.'

' Ale dużo pomarańczy! Fajnie tej pani, może tyle zjeść na raz'

' Zobacz ta dziewczynka zrywa kwiatki, a one rosną w doniczkach zamiast w ogrodzie' - 'Nie, nie zrywa ona je głaszcze' - 'Przecież ma w koszyku kwiatki i jak się głaszcze to inaczej rękę się trzyma, o tak' - 'No tak. To po co ona je zrywa, skoro są w doniczce to mogła całą doniczkę wziąść' - 'Może one opadły i ona je zebrała z podłogi poprostu' - 'Nieeeee, nie wyglądają na takie zwiędłe, z podłogi' 

'O a tutaj jaka wieeeeelka ważka!' - 'To nie jest zwykła ważka, tylko taka pół motyla'- 'Chyba ze złota jest albo lśni' - 'Lśni, bo jest bajkowa. Czemu ten chłopiec jest bez ubrania? Tak się nie chodzi po parku' - 'Może mu gorąco jest, może jest upał' - 'Ale inni są w ubraniach, coś się tu nie zgadza' - 'On też lśni, zobacz, jak ta ważka zmieszana z motylem. Może oni oboje są baśniowi'

'Jaki piękny obraz! Tyle kolorów, jak ktoś go namalował, tyle musiał  kreseczek porobić. Bardzo dużo pracy to jest. '

Nawet nie przypuszczałam, że ta wizyta będzie tak wspaniałą przygodą. Nie myślałam, że tak fajnie się otworzą, będą komentować i dzielić wrażeniami. Bałam się raczej, że będą znudzone i kompletnie niezainteresowane czymś, co można tylko oglądać.
A tu proszę, dostałam mnóstwo informacji o tym jak moje dzieci widzą świat, na co zwracają uwagę, w jaki sposób wyciągają wnioski, co im się podoba, a co zupełnie.

Wciąż zachwyca i zadziwia mnie, że tyle my dorośli, możemy się tyle od nich nauczyć. Tylko czy z tego dostatecznie korzystamy i pamiętamy o tym w codziennym biegu?




środa, 16 marca 2016

Moje wiosenne zakupy z listą


Wygląda na to, że potrzebuję kilku rzeczy. To pierwszy raz od kilku dobrych miesięcy. Może to śmiesznie zabrzmi, ale to naprawdę wspaniałe uczucie, czegoś naprawdę potrzebować - w dzisiejszych czasach przesytu, pośpiechu i nadmiaru. Zrobiłam listę, określiłam w szczegółach czego oczekuję po każdej z rzeczy, jakie środki mam do dyspozycji i zaczełam szukać.

Bluza
Bawełniana, o prostym kroju, niezapinana. Taka na wiosenne spacery, z grubszego materiału lub lekko ocieplana. Bardzo szybko znalazłam taką na zalando, marki Esprit.

Spodnie dresowe
To niełatwe znaleźć dobrej jakości spodnie dresowe, w których można wyjść z dziećmi na plac zabaw nie tylko do pierwszego prania, kolana nie będą się ciągle wypychały i nie będzie się w nich wyglądało o 10 kg więcej. Ale chyba mi się udało - też na zalando i też Esprit. Leżą świetnie, zobaczymy jak się spiszą. Są a wiskozy z niewielką domieszką elastanu. Wszystkie bawełniane, które kupowałam do tej pory nadają się wyłącznie do włożenia podczas sprzątania w domu.


Tenisówki
Szukałam czegoś ze środkowej półki, bo te za 300 PLN są dla mnie za drogie, a w takich z bazarku za 20 PLN zawsze już po około tygodniu miałam pękniętą podeszwę, choćby nie wiem jak solidnie na pierwszy rzut oka wyglądały.
Te wybrane przeze mnie to Tom Tailor w kolorze czarnym. Lekkie, ładne i bardzo wygodne.

Torebka
Moja obecna skórzana torebka, posłuży mi jeszcze jakiś czas, ale widać już po niej, że nieco przeszła, a poza tym, pod względem pojemności, kształtu oraz wagi, już się nie sprawdza. Postanowiłam poszukać czego uniwersalnego, więc najlepiej w kolorze czarnym, solidnego, na lata, więc najlepiej jakiś handmade. Wielkość średnia, najlepiej prostokątna, żeby łatwo było wszystko znaleść i koniecznie z opcją listonoszki czyli długi paskiem.
Moje typy: Przywara Strzałka, Dziki Józef i Goshico.

Wszystkie są piękne, ale zdecydowałam się na Goshico. Najbardziej mi odpowiada pod każdym względem. I jest super lekka.

Kosmetyki
Wygląda na to, że po ostatnich porządkach w łazience i okryciu zapomnianych zapasów, jeszcze dłuuugo nic nie będę potrzebowała. Oprócz 3 rzeczy: mydła rozmarynowego od Ministerstwa Dobrego Mydła, fajnego musu do ciała (kończy mi się właśnie olej kokosowy i chętnie zmienię ten zapach na jakiś czas) i cieni do powiek w jasnym, wiosennym kolorze (mam tylko szare).

Waham się pomiędzy trzema obłędnie pachnącymi smarowidłami: musu szafranowego od MDM, kwiatowego masła do ciała od Organique oraz kremu cytrynowego od Starej Mydlarni.

Cienie będą od Annabelle Minerals - dużo dobrych rzeczy czytałam o tej marce i chcę spróbować.

Biżuteria
Pozbyłam się ostatnio kilku okazałych pudełek mojej sztucznej biżuterii. Zbiory te pochodziły z czasów, kiedy trochę chyba przypominałam choinkę, ale dobrze się tak czułam i nosiłam te wszystkie rzeczy z przyjemnością. Teraz przeważająca większość jest dla mnie nie do założenia. Zostawiłam sobie tylko kilka kompletów małych, srebrnych kolczyków, dwa pierścionki i bransoletki z kamieni.

Jakiś czas temu natomiast wpadła mi w oko kolekcja 'Zodiak' marki Yes, długo biłam się z myślami, bo przecież miałam nic nie kupować, ale ta niezwykle subtelna biżuteria wyjątkowo podoba mi się już od kilku miesięcy i jest taka 'moja', że postanowiłam się na nią zdecydować.


A jak tam Wasze listy zakupów? Potrzebujecie czegoś na wiosnę?





* zdjęcia, z wyjątkiem pierwszego pochodzą ze stron internetowych wymienionych firm

poniedziałek, 14 marca 2016

Pozdrowienia od królika


Cały ubiegły tydzień spędziłam uziemiona w domu, z chorymi dziećmi. Było budowanie domów z kocy i krzeseł, wycinanki, lepienie z plasteliny, malowanie farbami i wszelka, szeroko rozumiana twórczość. Był mega bałagan i zero motywacji do sprzątania i porządkowania czegokolwiek. A przecież miałam plan, podjełam wyzwanie.
Na szczęście udało się ogarnąć to i owo. Niespodziewanie - w sobotę. Jestem bardzo zadowolona z efektu.

Miałam pisać w każdy poniedziałek jak mi idzie z wyzwaniem Simplife, ale postanowiłam, że jednak nie, podsumuję poprostu wszystko na koniec miesiąca. Kolejność zadań i rozmiar postepów dyktują mi codzienne pracowe i domowe obowiązki, a także różne 'potrzeby chwili', nie chcę dodatkowo wtłaczać się w dodatkowy grafik. Poza tym, jeśli się już coś zakończy, to można spojrzeć na całość z takiej pełniejszej perspektywy i własnie wtedy ma to sens.

Napiszę tylko, że w domu czuć już wiosnę, chociaż na dworze ciągle jednak niespecjalnie, bo powietrze cały czas pachnie zimą. Dla mnie natomiast takim 'mentalnym' sygnałem, że wiosna tuż tuż, jest nadchodząca Wielkanoc. Nie wpadam w jakiś specjalny wir przygotowań, z nieumiarkowanego 'ozdabiania' mieszkania (co lansuje większość pism wnętrzarskich), wyrosłam już chyba na zawsze, ale lubię wystawić tu i ówdzie sympatycznego królika czy owieczkę. Ale żeby to miało sens w mieszkaniu musi być porządek i im mniej wszelkiego dobra, tym królik dostojniej się prezentuje.
I kwiaty - bukiecik goździków, żonkili czy tulipanów. Kropka nad 'i'.

Uwielbiam wiosnę, to dla mnie najwspanialsza pora roku.



środa, 9 marca 2016

Książka na marzec



Z tęsknoty za zielenią i słońcem, na marzec wybrałam książkę "Uważność i spokój żabki" Eline Snel.
Przeczytałam ją w jedno popołudnie i wieczór. Cieżko się oderwać od lektury, bo ta książka jest napisana w niezwykle lekki i ciepły sposób o tym co bardzo ważne, a niełatwe do osiągnięcia - wewnętrznym spokoju i równowadze na  codzień.

Jest skierowana do dzieci (i ich rodziców), ale moim zdaniem jest tak naprawdę dla każdego. Jakiś czas temu próbowałam czytać książki nt. mindfulness. Założenia bardzo mi się podobają, niestety kiedy przychodziło do ćwiczeń... dla mnie okazywały się nie do przebrnięcia. Sama nie wiem czemu.

Ta książka jest zupełnie inna, znalazłam tu samą esencję tego podejścia. Sposób na osiągnięcie wewnętrznego wyciszenia jest przedstawiony w sposób bardzo klarowny, jest mnóstwo konkretnych przykładów, a dołączone CD z ćwiczeniami jest genialne.

'W brzuchu nie ma żadnych myśli. Tam jest oddech, który jak delikatne fale wprowadza brzuch w kojący ruch (...) Ten prosty sposób pozwala wyjść z głowy i skupić się na brzuchu. Tam myśli nie mają już żadnej władzy. Jest tam cicho i spokojnie'.

Ten fragment brzmi jak cudowna bajka na dobranoc i taka właśnie jest cała książka. Mamy teraz jakiś taki cięższy czas, codziennie małe bunty i duże żale, uporanie się z tymi wszystkimi emocjami we właściwy sposób nie jest łatwe. A ta książka pokazuje jak to zrobić, jak pomóc dziecku i sobie.

'Trudne uczucia naprawdę nie istnieją. Trudno może być tylko z próbą poradzenia sobie z uczuciami i ze wszystkimi myślami czy zachowaniami, które z nich wynikają. Zwłaszzcza gdy te uczucia są duże i ciężkie. Uczucie opowiada Ci o tym, jak coś przeżywasz, a niekoniecznie o tym, co się dzieje'.

Myślę, że ta książka będzie cudowną pomocą dla moich dzieci gdy już na dobre wejdą w wiek szkolny.
Póki co, pomogła trochę i mnie ;)

Codziennie wieczorem, robimy całą rodziną jedno z ćwiczeń żabki z płyty CD, nagrane cudownym, kojącym głosem.

TU książkę można zamówić i więcej o niej poczytać. Polecam bardzo, bardzo!



poniedziałek, 7 marca 2016

Plan na marzec


Poprzedni wpis był o planowaniu. Bardzo na tak. Niedawno też pisałam o potrzebie zmian. Wkońcu wiosna już niebawem.

Ja postanowiłam zacząć od małych kroczków, na rozgrzewkę.
Oto mój plan na marzec:


Dołączam co prawda z lekkim poślizgiem, ale myślę, że zdążę ze wszystkim, co dla mnie istotne.

Wyzwanie dotyczy porządkowania przestrzeni, ale jak wiem z doświadczenia, jednocześnie porządkujemy też nasze myśli, na sercu tak jakoś robi się lżej i automatycznie zyskujemy nową perspektywę i spojrzenie na wiele spraw.
Chyba wszystkim tego właśnie potrzeba na wiosnę, a mnie w tym roku jakoś tak szczególnie...

Jeśli jesteście ciekawie jak mi idzie, zapraszam w następny poniedziałek. I kolejny. Aż do końca marca.

Wpadajcie też w międzyczasie, będą inne wpisy - wkońcu nie samym porządkowaniem człowiek żyje ;)